Szczur

(fragment 4/5)


Nie można powiedzieć, aby dzielnica wyróżniała się czymś szczególnym, albo odróżniała się w swym charakterze od innych dzielnic miasta i dzielnic innych miast. Ani to ładna dzielnica, ani brzydka. Położona blisko centrum zwykłego południowego miasta. W kraju ani szczególnym, ani niekonkretnym. Ani specjalnie zadbana, ani niezadbana.

Śmieci i owszem, czasem walały się po ulicach. Tylko wtedy w nadmiarze (oczywiście dla jednych i jeden jedyny śmieć mógł być ponad miarę), gdy strajkowali śmieciarze, po hucznej imprezie jeszcze służby zwyczajnie nie zdążyły posprzątać, albo ktoś, nie bardzo się przejmując czystością, porzucał je tu i tam, lub zdjęty paraliżem nóg, jak z dawien dawna, wywalał całą stertę przez okno. Albo stada kotów, ptaków, zajęcy, czy innego tałatajstwa rozwlekały je ze śmietników, nie przejmując się ani w odrobinie ogólnymi przepisami o czystości i porządku publicznym parków, ulic i mostów.

Jakże zwyczajną rzeczą są bójki kibiców piłkarskich dla miast i miasteczek Europy – i świata – nie warto się nad tym rozwlekać. I tu one się przytrafiały sporadycznie. Włamania, napady i nierząd w dzielnicy, były i są na poziomie średniej statystycznej innych miast. A poziom dostatku zwyczajnie zróżnicowany.

Są tu uliczki willowe i blokowiska, ubogie czynszówki i zadbane domy, eleganckie sklepy i osiedlowe, drobne sklepiki. Pięknie wystrojone panie i panowie oraz ci mniej wyelegantowani menele. Zdrowe dzieci i te mniej zdrowe. Wysportowana młodzież i młodzież z aspektem poszukiwania odmienności, co nie znaczy od razu, że w sprycie tak zwanych innych umiejętności mniej wyćwiczona. Starsi ludzie rozprawiający po parkach i tłoczący się po przychodniach. Młode damy z berbeciami w wózkach, niezłomnie dumnie przemierzające w kółko wyznaczony sobie teren…

Zwykła dzielnica zwykłego miasta.

Czytaj dalej