-
Nasz! Pierwszy! Patriota! – Wielki! Przywódca! Kraju!
Wytyczając drogę – trakt przyszłości do raju
-
Według słynnego powiedzenia Hłaski:
,,A chuj im wszystkim w dupę!”
Stwierdził, że świat jest płaski
Ziemi przywrócił właściwą skorupę
-
Do jej pra-początkowej formy
I jej – Prawdziwego! – wymiaru
Zrąbane wyprasował normy
-
Z antykwarycznego bezmiaru
Zaczerpnął przykłady niezbite
Tumany! – kurzu wzbijając obfite
Że krzywe może nie być krzywe
-
Podstawy aksjomatów są fałszywe!!!
-
Wskazując przy tym innych, nie tylko jako idiotów
Co raczej jako zdrajców, szatanów i intrygantów
-
Bejsbolem w łeb opozycję wali
Która ani z kamienia, ani ze stali
-
Kwilą, krzyczą…
Jęczą, kwiczą:
<<On, kurwa, na serio bije! Jak to kurwa boli!>> –
Gipsową głowę szpachlują, łatają
Na Maderę, na narty – na wczasy latają
Poszusować i rozprężyć się do woli
-
Musi nabrać sił niemrawa opozycja
Wierzy, że nie ucierpi na tym ich koalicja
Dwieście dwudziestodwuletnia tradycja
-
A jak tradycja – to odwieczna supozycja
Iż poczekać może niewola sejmowa
Po relaksie świeża głowa, lepsza mowa
-
Gdy przyjdzie jej z wczasów pokornie powrócić
I pod jego dyrygenturą się pokłócić
Przysięgnie poprawę… – po-za/rzeka
W rozedrganym pląsie chwilę się poszczeka
-
Na prawo, które kurna nie jest już tym prawem –
Uzurpacją Ptaszyska: miazmatem, bezprawiem!
-
Ptaszysko – wielki cień bobaska – na nic nie zważa
Rwie bokserski worek – szponami, dziobem
Rozpija tą kukłę fałszywym miodem
Szczodrze wszystkich infekuje, zraża i zaraża
-
Cookies chichocze z tych obitych dupków
Pociągany za sznurek – jazgocze, pajacuje
JOWami, jak babeczkami, obżera się i truje
Ryj Petrofrankami obciera, zaraz po swym zadku
-
Szitynie też nie daruje – gdyż ma ciągłe sraki
Czyli biegunki… umysłowe – gówienka rozwolnienie
Przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieczka
-
Sejm? – obchodzą kogoś dziejące się tam gwałty, draki?
Ciągła zaczepka i opozycji zniewolenie?
Piotr-o-wilczych-ocza-(ch..!) wyciągnięta zawleczka…
-
Ta od tyłu penetracja i chwilowa spacja –
Cztery kroki do przodu, do tyłu krok…
Przed czarnym protestem…? – na diabła urok!
Po San Escobar, no, kolejna prowokacja
-
Prokuratorskie: ile bulszitu wejdzie! (?)
Nogą, buciorem wciskanego
Z innego tematu, rewelacyjnie odmiennego
Na drugi plan zejdzie
Bo apel wypadkowy… na krematoryjnych rusztach
Nie ma to tamto, jak wszędzie to wszędzie
-
PiSownia propagandzistów obwieszcza orędzie:
,,Kraj nie jest w ruinie!” – Psyt: jak widać po ucztach
Misie, wicie, każde dziecko kocha
-
Naród – biedne owieczki zdjęte niesmakiem
Pojęczy, pobeczy i poszlocha
Z groźbą rzezi zamilknie – zasianym makiem
KODujący koczownicy, wybiorą tryb osiadły
-
Plemniki, na znak wydany przez patriarchę narodu
Ruszą zwarcie, ze znakiem na czole, hurmem do przodu
Kobiety, oby wam dobrze balony wzrastały!
-
Dziesiątki milionów obierze wasze brzuszki –
To kwoty Rydz-Dzika brane z rządowej puszki –
Od każdej nastolatki do każdej staruszki
-
Edukacja zapewniona z żebraczej darowizny
Dla przyszłych pokoleń lichutkie nauki i płycizny –
Milczenie owiec, degrengolada, kołowacizny
-
Gdzie walka bez walki – tam lichy nasz koniec
Taki ruch oporu? – to istny dzieciniec
Toż to same ciamajdy i pół cyrkowce
Napompowane, bez skrzydeł bombowce
-
Na łamanie prawa, odpowiada się twardo
Prosto z mostu i hardo
-
Nie do zbicia argumentami
Że wszystko po was posprzątamy
-
Waszej eskalacji się nie przestraszymy
I przed sądami was rozliczymy
-
Za czyny nielegalne
Z prawem niezgodne
Jaj wam nie poucinamy
Wyroki zgodne z duchem prawa i literą
Na honor… zapewniamy…
I nie straszymy żadną odwetową cholerą
-
Tyle, że… jak przystało na liberałów
Pełno wśród nas takich, bez jąder – zakałów
Nie ruszy dupy, jeden z drugim, w swego obronie
Po domach cichcem siedzą, w fotelach, skromnie
Ho-ho, bo co to niby, ekstra film w telewizji…
Na kompa czatach jakieś: tere-fere, buzi-buzi z fuzji
-
W lajkowaniu swą aktywność nad inne przedkładają
Gdzieś coś napiszą, w coś tam klikają
-
A opozycja, zamiast rządzącym błędy wytykać
-
Ślepa. Na własnym łajnie się ślizga, potyka
-
Woli się sama kompromitować
-
I dawać Ptaszysku rozgrywać
-
Dla niego zatańczy
-
Wzajem się zamęczy
-
Między sobą błędy powywleka
-
Z oporem będzie zwlekać
-
W bezpłodnych sporach czas straci
-
I w zjełczałych pierdach się ochwaci
-
W obronie Trybunału coraz częściej będzie milczeć
-
Tracąc na potęgę szacunek w społeczeństwie
-
Zakłamanie rządzących traktując wybiórczo
-
Nie widząc, że działa to na nich zabójczo
-
Ptaszysko – ta wstrętna malaria…
-
Otóż Ptaszysko – ta bezzębna kanalia
-
Dobrze wie, że opozycja fertig zdupczona
-
Wie, że zawsze ulegnie – zgwałcona
-
Bo za swym ogonem jest zagoniona
-
I w czambuł pogubiona
-
Porozrywana
-
Rozegrana
-
I zgrana
-
Niezorganizowana
-
Błaha
-
Licha
-
Samo się ośmieszająca
-
W koło młyna, bez gaci błądząca
-
Bez planu
-
Bez strategii – na długą
I po wykrotach gonitwę
-
Bez taktyki – na teraz
Nie przygotowana
Na ciągłe zasadzki
Pułapki
Prowokacje
Rzucane słowa
Bez pokrycia
Wabie
I zmyłki…
-
Leniwa
I niedowidząca…
Niedojrzała…
*
-
Może to czas, by świat się zmienił i to nieodwołalnie
Umarł dotychczasowy, ciężko przetrawiony
Wrócił koślawy, dawno miniony
Właściwie trup
– o cmentarnym odorze –
w glorii, triumfalnie
*
-
Niech to kula świśnie
I jak z domu się wychodzi
Mgliście
Te trupy już wiszą – jak wiśnie
Niby nic, a na pokuszenie wodzi
Siarczyście
-
Dwa, trzy… narody w jednym
Czyż wiesz, co to znaczy?
Czy nie jest to strasznym?
Za to… dużo się płaci
-
Krew przelaną nie łatwo policzyć
Kijek obcienkowany nie da się pogrubić
Co się stało, już się nie odstanie
Później jest tylko biadanie
-
A ten co przegra i przeżyje
Będzie miał zamiast szpiku kostnego
Jad gorszy niż żmije
Truciznę skorpionów, zamiast mózgu swego
-
A ten co wygra, ten, który zwycięsko przeżyje…?
Niewiele lepszego stanu zażyje…
-
Do kurrrwy nędzy i do stu par diabłów!
Jak ktoś nastaje na twoje życie, nie bronisz się…?!
Nie chronisz głowy, nie zważasz na tułów?! –
Walczysz! Po prostu: bijesz się!
-
,,Do stu tysięcy syfilitycznych kaczorów” –
Jak pisał w swym liście Witkacy
Nie jesteś narodzie w cudzej rozpaczy
I z bandy amatorów, blogerów, bimberów
Ku strapieniu plastelinowych atletów
Przemieniasz się w sztuki adeptów
W żołnierzy – a’la bohaterów
Przeciwko bandzie blagierów
-
A jeśli tak nie jest…?
Oni nie blagują
Ty ze strachu
Szczasz przez spodnie
W krzaku, gdzie agrest
To już cię mają
Oj, brachu
I w płytkim dołku spoczniesz
-
Pesymistyczne wizje czas przerwać
Znając nasz naród, poradzi sobie
Nikt tak jak on nie umie lawirować
Dać sobie radę w każdej dobie
-
Ustawić się
Przetrwać
Dogadać się
Wytrwać
Przezimować
Letniskować
Obrócić się w akuratną stronę
Po kryjomu zakładać królewską koronę
W porę zapomnieć
Na czas przypomnieć
Pewien paluch wystawiać buńczucznie
W narodowym zrywie ruchać wroga hucznie
Sprzedać
Kupić
Okraść
I być okradzionym
Oszukać
I być oszukanym
Wywieść w pole
I być wywiedzionym
Wieść spokojną dolę
Jakąś drobną rolę…
Albo awanturniczym trafem niesiony
Przemierzać dzikie świata strony
Zwiedzać obce kraje
By gdzieś tam osiąść na stałe
Gdzie ojczyzny ziemi nie ma
I wtedy w głupiej pale
Wywoływać wspomnienia…
-
Damy sobie radę
A to co powyższe
Jest zwidem, majakiem
Wizjonerstwem bladem
Chorego umysłu bożyszczem
Paranoicznym zjawiskiem
-
I… ,,do stu tysięcy syfilitycznych kaczorów”!
Niech się Małość wypełni absmakiem
Niczym zgnilizną zdechły flaczek
Niechaj ten gangreny zarazek
Towarzyszy mu nocką i dzionkiem
I… dręczy sumienie: do dna – po grób – do oporu
-
Przed zaśnięciem
Albo niezaśnięciem
W śnie
I na jawie
-
Czy to nie za okrutnie…?
Takie życzenie?
Nie sądzę
Oceniając Tego ,,duszę”
W niej jest tylko – Wielkości pragnienie
Sumienie? W nim? – Zupełne złudzenie
Niech zatem odzyska żywą prawdę i sumienie
Poprzez po brzegi wypełniające go cierpienie
-
A może to nieprawda, tylko złośliwe języki
Ubierają go w padalcze, szatańskie wybryki
Przypisując mu, co najgorsze im wypadnie
Z szatańskiego zwyczaju – takie ich kalumnie
-
Bo tak naprawdę to wina…
-
Przecież wiecie
-
No kto wam do czapek nasiuśkał?
-
Kondominium…?
-
Sraki w baki? – Serwilinium?
-
To wszystko wina…
-
Tego w jednej osobie – i Niemca i Ruska!
-
Przecież wiecie
-
Tego Tuu… tego bubka
* * *
-
A straszne Ptaszysko?
-
To płochy, drobny wróbelek
-
Rzucający straszny cień – ee, duperelek!
-
Sio, a kysz, a sio, kysz, kysz
* * *
-
Łojej, a co to…?
-
Narodu nas całe chmary
I myśli – prawie każden jeden
Że im orle skrzydła powyrastały
A to marny puch, lub spleśniałe pierze
-
Karły – drugorzędne
Ogniste, obłędne…